Jakich produktów unikać, dbając o wzrok? Poprosiliśmy prof. Jerzego Szaflika z Centrum Mikrochirurgii Oka Laser w Warszawie o kilka przykładów szeroko dostępnych artykułów, które mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie oczu. Oto one.
Żarówki typu LED bez odpowiednich oznaczeń
Z niską ceną niestety często wiąże się niska jakość. Tanie, niemarkowe żarówki LED mogą migotać, niekiedy w sposób niemal niezauważalny, co wywołuje ból i pieczenie oczu, mroczki, bóle głowy, czy podenerwowanie. Rozpoznamy je po braku oznaczenia CE i deklaracji zgodności z dyrektywami WE. Żarówki bez tego typu certyfikatów emitują często też szczególnie dużo tzw. niebieskiego światła, które może sprzyjać zwyrodnieniu plamki związanemu z wiekiem (AMD) i obniżeniu jakości snu.
Gotowe okulary korekcyjne z marketu czy apteki
Można je kupić także w drogerii, a nawet na bazarze – i to za cenę nie przekraczającą kilkunastu złotych. Zakup „uniwersalnych” okularów do czytania wydaje się dobrym interesem – są tanie, dostępne w szerokim zakresie mocy (od +0,5 do +3 dioptrii), a niektóre modele przypominają drogie szkła z półki w salonie optycznym. Niestety, zamiast pomóc, takie okulary w wielu wypadkach pogarszają ostrość widzenia, a nawet powodują zeza. Nigdy też nie mamy pewności, czy soczewki takich okularów faktycznie spełniają normy, o jakich zapewnia nas informacja na etykiecie bądź sprzedawca. Oto dlaczego należy wystrzegać się gotowych szkieł:
- Brak dopasowania – takie okulary są całkowicie nieindywidualne, więc nie uwzględniają takich cech, jak rozstaw źrenic, różnice w wysokości ich ustawienia, czy asymetrie w budowie twarzy. Zawsze też oferują taką samą moc obu soczewek, mimo że większość z nas posiada inną wadę każdego oka. Wreszcie, subiektywne wrażenie przy zakupie, że dana moc jest dla nas odpowiednia, wcale nie oznacza, że tak faktycznie jest. Z tych samych powodów nie powinno się „pożyczać” szkieł przepisanych innym osobom. Może to pogorszyć wadę wzroku, ale i wywołać bóle głowy, nudności, wymioty, czy zmęczenie oczu.
- Słaba jakość soczewek – szkła w gotowych okularach najczęściej wykonane są z akrylu lub innych, tanich gatunków tworzywa czy szkła, których nie stosuje się w profesjonalnej optyce okularowej. Materiały te są niejednorodne i niewystarczająco dobrze przepuszczają światło, co osłabia jakość odwzorowania obrazu. Soczewki takie mogą być też groźne – ze względu na obecność wewnętrznych naprężeń łatwiej pękają, co może skończyć się zranieniem oka.
- Słaba jakość oprawek – choć niekiedy łudząco przypominają te dostępne w salonie optycznym, są wykonane z gorszych materiałów. Dlatego często łamią się przy próbie dopasowania do kształtu głowy, a w kontakcie ze skórą mogą wywołać alergię. Bywają też po prostu źle zaprojektowane (najczęściej zdarza się nieanatomiczny kąt pochylenia oprawy szkieł). Z tych powodów optycy nie podejmują się prób ich naprawy czy profilowania.
Okulary przeciwsłoneczne bez filtrów UV
Tanie okulary przeciwsłoneczne, zakupione na przykład na straganie w turystycznej miejscowości, najczęściej pozbawione są filtrów UV. Dają złudne wrażenie ochrony oczu jedynie dzięki ciemnym szkłom. Co więcej, podczas noszenia takich okularów przeciwsłonecznych powieki i źrenice nie przymykają się pod wpływem silnego słońca, a przenikające szkło promieniowanie UV uszkadza oczy silniej!
Kosmetyki zawierające określone substancje
Szereg składników w kosmetykach przeznaczonych do stosowania w okolicach oczu może im zaszkodzić. Czytając skład takiego produktu, warto zwrócić uwagę na:
- Konserwanty. Pewna ich ilość jest konieczna, gdyż zabezpieczają specyfik przed rozwojem drobnoustrojów, m.in. bakterii i grzybów. W kosmetykach (ale także w lekach) do oczu najczęściej stosowany jest stosunkowo bezpieczny chlorek benzalkoniowy. Jednak zdecydowanie powinniśmy unikać preparatów zawierających silnie działające środki, takie jak: Disodium EDTA, Tetrasodium EDTA, Triclosan, Phenoxyethanol, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Iodopropynyl Butylcarbamate. Parabeny, o których głośno od kilku lat, uczulają w mniejszym stopniu.
- Pigmenty. Często wykazują działanie silnie alergizujące. Mając skłonność do podrażnień bądź uczuleń w obrębie oczu warto unikać barwionych tlenkiem chromu zielonych cieni do powiek, a także tych w kolorze różowym, czerwonym i fioletowym, którym barwę nadaje karmin. Cienie w kolorze brązowym również mogą nas uczulić, ponieważ często zawierają nikiel, na który alergię ma aż 17% dorosłej populacji. Metaliczne wykończenie produktu, uzyskane poprzez dodanie do niego sproszkowanej miedzi, mosiądzu, złota lub srebra, może być odpowiedzialne za podrażnienia zwłaszcza u osób noszących soczewki kontaktowe.
- Formaldehyd. To kluczowy składnik znanej nam ze szkoły formaliny służącej do konserwacji preparatów biologicznych. W kosmetykach spełnia podobną funkcję, mogąc wywołać silną reakcję alergiczną. W składzie preparatów zwracajmy uwagę na obecność tzw. donorów formaldehydu (substancji z których jest on uwalniany), najczęściej kryjących się pod nazwami: Diazolidinyl Urea, DMDM Hydantoin, Imidazolidinyl Urea’5-Bromo-5-nitro-1,3-dioxane, 2-Bromo-2-nitropropane-1,3-diol, Quanternium-15.
- Lanolina. Ten wosk chroniący wełnę owiec przed zamoczeniem ma świetne właściwości pielęgnacyjne ze względu na cechy podobne do warstwy lipidowej ludzkiej skóry. Niestety – czasem uczula. Lanolinę najczęściej znajdziemy w kremowych cierniach do powiek.
- Glikol propylenowy, składnik produktów do demakijażu oczu. To substancja o działaniu nawilżającym skórę, która niestety może uczulać. W razie dostania się do oczu związek ten może także wywołać odczyn zapalny gałki ocznej i spojówek.
Krople typu sztuczne łzy zawierające konserwanty
Ważne by przewlekle stosowane przez nas krople typu sztuczne łzy były pozbawione konserwantów. Są to bowiem toksyczne substancje, które zapewniając sterylność produktu, nie tylko uszkadzają ściany komórkowe bakterii, ale i komórki powierzchni oka. Przy przewlekłym stosowaniu może to paradoksalnie zintensyfikować objawy zespołu suchego oka lub doprowadzić do poważniejszych uszkodzeń rogówki, a więc także jej większej podatności na różnego pochodzenia infekcje. Na szczęście obecnie większość produktów tego typu na rynku jest ich pozbawiona – zastąpiono je odpowiednio skonstruowanymi (lub jednorazowymi) opakowaniami zapobiegającymi nadkażeniom.